czwartek, 27 września 2012


                   "Kiedyś byłam naprawdę szczęśliwa, teraz wmawiam sobie szczęście."



Kiedyś tzn. kiedy nic się nie rozumiało, kiedy słowo rana oznaczała skaleczenie na kolanie, czy łokciu, kiedy cieszyło się głupią grą w piłkę, wyczekiwało ulubionych bajek, kiedy tak nie wiele brakowało do szczęścia, kiedy nie wiele potrafiło nam je odebrać. Dziś już czegoś takiego nie ma i choć się żałuje, to czasu i tak się cofnąć nie da. Więc po co nam przeszłość? Żeby rozpamiętywać i pogrążać się w złu jakie niesie ten świat, co dziś do nas dociera? Nie. Przeszłość jest po to, by w teraźniejszości żyło nam się łatwiej, byśmy kierowali się doświadczeniem, to co dobre, nigdy nie przeminie, to siedzi w nas, to wspomnienia emocje i uczucia. I choć dziś przeważnie są to smutki, rozczarowania. To przecież, nikt nie zabroni nam cieszyć się jak dawniej, jak te małe dziecko, którym kiedyś byliśmy.  To my decydujemy nad własnym samopoczuciem i mamy wspominać nie po to, by żałować, płakać że coś minęło, ale cieszyć się, że coś takiego przeżyliśmy i z uśmiechem iść i tworzyć kolejne, jeszcze lepsze wspomnienia.

Dzisiejszy dzień okej. Zwolniłam się z ostatniej godziny, bo miała być dyskoteka, jednak ją odwołano, ale i tak wróciłam wcześniej. To jeden z pozytywów dzisiejszego dnia. Jutrzejsze plany? Hm nie wiem na pewno coś się wymyśli, jest tylu ludzi nie powinnam się nudzić. A w sobotę 18-stka Oli. Idę razem z Karolem, jutro zamierzamy kupić prezent. Nadal nie wiem co to będzie, ale wierze w nas ! :D Pociesza mnie fakt, że jutro dwa zastępstwa, w tym na jednym idę biegać:<. Ym no matma mnie pogrąża, musi mi ktoś ją pomóc ogarnąć. Zaprosiłam Bartków na niedziele, chce ich wykorzystać w tym celu. Ale ten jeden mnie denerwuje, wkurza się o wszystko... o to, że nie posiedziałam z nim w szkole, że za długo mu odpisuje, że nie zaprosiłam go osobiście tylko przez kolegę, jak powiedziałam, że jestem beznadziejna też się wściekał. Ten drugi jest całkiem w porządku, a nawet lepiej...Uwielbiam go! Jest lekko rozkojarzony i nie ogarnięty ale zawsze można na niego liczyć. Rozmawiałam z nim dziś i powiedział, że podobam się tamtemu. Nie to nie może być prawda. Wmawiam sobie. Zgodziłam się na połowinki z nim... a co jeśli on na to źle spojrzy i sobie coś ubzdura, nie chce tego idę z nim wyłącznie jako koleżanka. To nie konfortowa sytuacja... Weekend zapowiada się bajecznie i to najważniejsze !

Stan umysłu? Wciąż nie określony. Ja wiem czego mi brak. Miłości. Problem, że nie potrafię jej odnaleźć w nikim, a co najgorsze w sobie... Coś we mnie umarło. Ale to pora by się odrodziło. Będę pracować nad tym kto wie, może niebawem, wszystko się zmieni. Kiedyś przecież musi skończyć się smutek i przyjść szczęście. Wierzę w to. Zawsze jest po co i dla kogo żyć i tym właśnie trzeba się kierować.


" Przeciwności losu pokonamy, a będzie pięknie, więc podaj mi dłoń, podaj mi rękę ! "


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz